Phillip Calington

Piłka nożna, FC Malmo City (2012)

Phillip Calington, Szwedzki bramkarz polskiego pochodzenia, po raz drugi trafił po urazie do Domu Lekarskiego. 4 lata temu dr Piotr Kominiak usunął mu część łąkotki. Obecnie, ponownie zdiagnozowany przez dr Kominiaka, poddał się 2 tygodniowej rehabilitacji w naszym Centrum na Turzynie. Lekarzy i rehabilitację ceni tu bardziej niż zespół medyczny reprezentacji Szwecji.

Phillip Calington jest bramkarzem FC Malmo City i wnukiem Mariana Kielca, najlepszego piłkarza Pogoni wszechczasów. Gdy 4 lata temu na boisku nabawił się urazu łąkotki, trafił do dr Kominiaka. „Już nie pamiętam od którego piłkarza dowiedziałem się o możliwości zoperowania w Szczecinie. Dr Kominiak jest dość znany w kręgu piłkarskim i został mi polecony, a moja rodzina tutaj mieszka, więc decyzja nie była trudna. Operacja była udana i szybko wróciłem do gry.”

Dwa miesiące temu Calington doznał uszkodzenia więzadła. „Kolano wcześniej mnie nie bolało. Dopiero na jakieś dwa tygodnie wcześniej zaczęło swędzić i przy wybiciu piłki czułem, że coś się stało. Typowe przeciążenie.” Piłkarz przyjechał wówczas do dr Kominiaka na konsultację. Po badaniach okazało się, że uszkodzone zostało więzadło poboczne piszczelowe. Z diagnozą i zaleceniami Calington wrócił do Szwecji na rehabilitację. „Dokładnie po miesiącu rehabilitacji w Malmo coś się stało, kolano zaczęło boleć, pulsowało. Po prostu znowu je przesiliłem. Nie byłem zadowolony z wyników rehabilitacji, więc zdecydowałem wracać do Polski. Bałem się, że mogło się stać coś poważniejszego, a tutaj mam większe zaufanie do lekarzy”.

Po tym jak dr Kominiak potwierdził wcześniejszą diagnozę, bramkarz zdecydował się tym razem zostać na rehabilitację w Domu Lekarskim. Przez dwa tygodnie, pod okiem naszego rehabilitanta Adriana Wawrzyniaka, 2 razy dziennie realizował indywidualny program ćwiczeń, masaży i in. W celu szybszego gojenia dr Kominiak podał mu w sobotę osocze bogato płytkowe. Po dwóch tygodniach kolano jest w dużo lepszym stanie. „W Malmo leczył mnie lekarz reprezentacji i rehabilitacja tam jest również na wysokim poziomie, ale i tak moim zdaniem popełnili błędy. Sam po sobie widzę, że tutaj dwa tygodnie więcej dały, niż tam miesiąc. Ja już sobie powiedziałem, że jeżeli coś się (odpukać) stanie, to biorę miesiąc wolnego i przyjeżdżam tutaj”.

Calington jutro wraca do Szwecji, gdzie przez następne dwa tygodnie będzie jeszcze wykonywał zestawy ćwiczeń zalecone mu przez Wawrzyniaka. Potem może wrócić na boisko. Bramkarz stracił 5 meczy tego sezonu, ale ponieważ w Szwecji rozgrywki odbywają się później na pewno wróci jeszcze do gry w tym sezonie.