Matematyka chudnięcia

 …gdy zrzucone 8kg równa się 4. Czyli jak Marek przy pomocy specjalisty dietetyka zmienił skład swojego ciała i zamienił tłuszcz na utracone kilogramy i masę mięśniową.

Jak dzięki diecie można schudnąć i zmienić skład swojego ciała?

Wyniki Marka przed rozpoczęciem pracy nad zrzucaniem kilogramów.
Wyniki Marka przed rozpoczęciem pracy nad zrzucaniem kilogramów.

Marek jest aktywnym 27-latkiem, który przy wzroście 182,5 cm osiągnął wagę 105kg. Dołączył do akcji „Pogoń kilogramy” i dzięki diecie zmienił się skład jego ciała. Analiza składu ciała na przestrzeni 6 miesięcy (październik-kwiecień) pokazała, że Marek stracił 4kg na wadze, ale za to 8 kg tłuszczu. Matematyka się nie zgadza? Zgadza! Markowi przybyło również 4kg tkanki mięśniowej – nastąpiła zatem rekompozycja składu ciała, która jest bardzo ważna.

Odpowiednia proporcja mięśni do tkanki tłuszczowej, to klucz do zdrowia, ponieważ dwie osoby z wagą np. 90 kg mogą wyglądać zupełnie odmiennie, tak jak odmienny będzie skład ich ciał. Dlatego też przy podejmowaniu walki ze zbędnymi kilogramami ważna jest kontrola składu ciała pod opieką specjalisty. Prawidłowa waga nie oznacza wcale dobrych proporcji mięśni do tłuszczu – tłuszczu lub mięśni może być za mało. Z kolei nadwaga najczęściej spowodowana jest otłuszczeniem, ale pozbywać się tłuszczu należy tak, by nie tracić mięśni. Wydaje się to być skomplikowane, ale przy pomocy dietetyka osiągnięcie prawidłowych proporcji składu ciała, jak i droga do tego celu, są o wiele łatwiejsze.

Zatem jak to się stało, że regularnie grywający w Squasha i aktywny mężczyzna ważył ponad 100kg? Co go skłoniło do podjęcia decyzji o odchudzaniu i jak zmienił się skład jego ciała – wywiad z Markiem Kornackim, podopiecznym Dietetyk Domu Lekarskiego – Kasi Piotrowskiej.

Karolina: Marku, zazwyczaj decydując się na zrzucenie zbędnych kilogramów mamy jakąś motywację, punkt zapalny. Ale o tym później, powiedz proszę, co było przedtem? Jak żyłeś, jak funkcjonowałeś, co spowodowało, że stałeś się sam dla siebie “za duży”?

Marek: Do czasu programu „Pogoń kilogramy” mój tryb życia i praca sprawiały, że odżywiałem się bardzo nieregularnie, a w pracy praktycznie przez cały dzień siedziałem przed komputerem. Ciągłe podjadanie niezdrowych przekąsek, częste wyjścia „na miasto”, żeby coś zjeść (najczęściej coś niezdrowego) sprawiały, że moja waga systematycznie od kilku lat rosła. Mimo tego, że regularnie grywałem w squasha moja waga nie chciała ani drgnąć, co jak później się okazało było tylko i wyłącznie winą złego odżywiania (Dzięki Kasiu za świetne porady!).

K: Kiedy przyszedł moment, w którym powiedziałeś sobie „stop” i zadecydowałeś, że czas na odchudzanie?

M: W zeszłym roku nadszedł ten moment, kiedy po wielu latach oświadczyłem się swojej obecnej narzeczonej i zaczęliśmy planować na koniec lata tego roku ślub. W tym momencie zapaliła się lampka w mojej głowie, że muszę coś zrobić ze sobą, aby na ślubie wyglądać lepiej. Zanim zacząłem czynić jakiekolwiek przygotowania pojawiła się o informacja o konkursie i jakoś to poszło.

K: Jak trafiłeś do programu “Pogoń kilogramy”?

M: Tu akurat mam małą anegdotę – kilka lat temu była organizowana pierwsza edycja konkursu „Pogoń Kilogramy”, wysłałem zgłoszenie ale nie zostałem zakwalifikowany. Wtedy stwierdziłem, że się nie poddam i do drugiej edycji moja waga będzie już „odpowiednia” (śmiech). Tak też się stało. Gdy tylko zobaczyłem na stronie Pogoni, że jest kolejna edycja -wysłałem maila ze zgłoszeniem i po kilku dniach dostałem zaproszenie do konkursu, czyli jak mawiają – cierpliwość popłaca.

K: Program dobiegł końca, a jak efekty? Utrzymujesz je, czy może „pogoniłeś” wagę jeszcze bardziej?

M: Po zakończeniu programu były od razu święta, więc nie udało się za bardzo powstrzymać przed tymi wszystkimi smakołykami, ale zauważyłem, że bardziej zwracałem uwagę na to ile czego jem. Teraz jesteśmy po kolejnych świętach, ale widocznej różnicy na wadze nie ma. Oczywiście skoczyła minimalnie w górę, ale i tak uważam, że to tylko wina urządzenia do pomiarów;). Jestem ogólnie bardzo zadowolony z wyników. Mimo tego, że nie straciłem największej ilości kilogramów spośród uczestników programu, to miałem najlepszą rekompozycję składników masy ciała. Bodajże z wyjściowego poziomu tkanki tłuszczowej na poziomie 32 % udało się zejść na około 23 % czyli sukces jest.

K: Jak wygląda Twoje życie teraz, czy coś się zmieniło po utracie kilogramów?

M: Po pierwsze to muszę się przyznać, że „zmodyfikowałem” dietę, co może się nie spodobać Kasi Piotrowskiej, bo ta zmiana raczej nie jest na lepsze, ale też nie wróciłem całkowicie do poprzednich złych nawyków żywieniowych. Na pewno zmieniło się podejście mojej rodziny i znajomych do kupowania mi prezentów na święta (śmiech).Wszyscy widząc, że ciągle podciągam spadające spodnie kupili mi w prezencie paski. Moja szafa powiększyła się w ciągu jednego dnia o 6 nowych pasków (!). Pamiętam też, że na początku akcji nie mogłem dopiąć marynarki w swoim garniturze, a teraz leży na mnie idealnie, a nawet pokusiłbym się o zwężenie tu i ówdzie. Na pewno też czuję się dużo lepiej pod względem fizycznym, dużo łatwiej mi się biega na coraz dłuższych dystansach, a bieganie sprawia mi coraz większą frajdę.

K: Skoro schudłeś, to odpuszczasz aktywności, czy dalej pracujesz na efekty i ich utrzymanie?

Widoczna różnica w wynikach: 8 kg mniej tłuszczu, 4 kg mniej na wadze.
Widoczna różnica w wynikach: 8 kg mniej tłuszczu, 4 kg mniej na wadze.

M: Praktycznie zaraz po świętach wróciłem do diety i do aktywności fizycznej. Nie było to może tak intensywne jak w trakcie konkursu, ale udawało mi się wybrać chociaż raz w tygodniu na krótką przebieżkę. Gdy tylko zrobiło się cieplej, moja narzeczona dołączyła do biegów, a dzięki jej pomocy oboje stosujemy się do diety, która pomaga nam utrzymać dobrą sprawność i wygląd. Obecnie biorę udział w cotygodniowych biegach zorganizowanych przez Dom Lekarski, co tydzień udaje nam się wspólnie pokonywać coraz to dłuższe trasy i już niedługo będę mógł wystartować w biegu na 10 km nie bojąc się tego, że nie dam rady dobiec do mety.

K: W zrzucaniu kilogramów ważnych jest wiele aspektów – na pewno ruch i dieta. Jest coś, czego w tym nie lubisz, ale jednak się przełamujesz?

M: Początkowo nie mogłem się przyzwyczaić do regularnych posiłków, ponieważ wcześniej potrafiłem cały dzień przesiedzieć w pracy popijając kawę, a dopiero po powrocie z pracy jeść posiłek i to najczęściej w sporych porcjach. Dzisiaj nie wyobrażam sobie, żeby wyjść do pracy bez śniadania, co było dla mnie całkiem normalne przez poprzednie lata. Jeżeli chodzi o ruch to tutaj nie mam żadnych problemów, bo jestem osobą aktywną i lubię spędzać czas biegając, grając w squasha czy piłkę nożną. Mogę stwierdzić, że te formy spędzania czasu dają mi sporo energii do działania.

K: Co na to wszystko rodzina i znajomi, jakie są reakcje?

M: Wszyscy bardzo pozytywnie zareagowali na moje uczestnictwo w konkursie, wiele osób mnie dopingowało i wspierało w tym czasie. Każdy, kto mnie dłużej znał, zauważył sporą zmianę w moim wyglądzie i dopytywał, jak to zrobiłem. Wielu moich znajomych prosiło mnie o przesłanie rozpisanej dla nas diety, żeby i oni również mogli spróbować schudnąć.

K: Jak radzisz sobie z dietą i ćwiczeniami w zestawieniu z codziennymi obowiązkami?

M: Wyrobiłem sobie już swoje schematy działania – mam ustalone pory posiłków, których staram się trzymać. Zakupiłem pełno pojemników, w których mogę zabierać swoje posiłki do pracy. Dzięki temu, że w domu gotujemy wspólnie z narzeczoną jest nam o wiele łatwiej przygotowywać posiłki na kolejne dni. Jeżeli chodzi o sport, to zawsze można uprawiać go wieczorem, więc nie koliduje to w żaden sposób z codziennymi obowiązkami.

K: Jakie plany na najbliższe miesiące, kolejne kilogramy w dół, czy stop?

M: Na kolejne miesiące planuje utrzymać uzyskane efekty oraz w miarę możliwości nadal spalać niechcianą tkankę tłuszczową. Przede mną wielki dzień czyli moje wesele, więc mam silną motywację, aby dobrze wyglądać ale przede wszystkim – dobrze się czuć. Chciałbym, aby ta zmiana była zmianą już na stałe, a nie tylko kilkumiesięcznym efektem i na koniec – powrotem do poprzedniej wagi. Moim celem, który chciałbym osiągnąć za rok, jest zrzucenie jeszcze dodatkowych 5 kilogramów i jestem pewien, że jeżeli będę się przykładał tak, jak do tej pory, to jest to osiągalne.

Kiedy rozmawialiśmy, Marek biegał z Domem Lekarskim co czwartek w Parku Kasprowicza i przygotowywał się do coraz dłuższych dystansów. Już po rozmowie podjął wyzwanie i zrealizował marzenie – wziął udział w biegu na 10 km. Gratulujemy i trzymamy kciuki za dalsze osiągnięcia: te biegowe i te wagowe!

Aby uzyskać więcej informacji o doborze odpowiedniej diety i rekompozycji składu ciała, zapraszamy na stronę: http://domlekarski.pl/specjalizacje/dietetyk/ oraz na konsultacje do Dietetyk Katarzyny Piotrowskiej.