Donald Dering Djousse

piłka nożna, Pogoń Szczecin

Skuteczna i szybka interwencja zespołu medycznego to priorytet jeżeli w piłce nożnej pojawia się kontuzja. Natychmiastowy powrót piłkarza na boisko to dla niego (czasem i zespołu) „być albo nie być”.

Gdy Donald Dering Djousse, napastnik Pogoni, poczuł bardzo silny ból w plecach naprawdę się przestraszył. „Nie wiedziałem co się stało, ale pierwsza myśl, to jak długo nie będę mógł grać – bałem się, że miesiąc, dwa”. Donald został zbadany przez lekarza klubowego dr Bartosza Paprotę (ortopeda Domu Lekarskiego) i jeszcze tego samego dnia trafił do naszego rehabilitanta – Adriana Wawrzyniaka. „Stało się to praktycznie na dwa dni przed ważnym meczem z GKS Katowice. Nie mogłem biegać, ćwiczyć. Byłem pewien, że nie zagram. Po konsultacji u dr Paproty w czwartek byłem na rehabilitacji u Adriana. Już po pierwszej wizycie ból ustąpił. Na następny dzień przyszedłem raz jeszcze. Byłem naprawdę zszokowany jak szybko plecy przestały mnie boleć. Zdumiewające.”

Kontuzja miała miejsce prawie dwa tygodnie temu i, odpukać, wszystko jest dobrze.”Początkowo nie dawałem z siebie 100%, trochę się asekurowałem jak to po kontuzji. Ale szybko zauważyłem, że jest ok i mogłem spokojnie wrócić do gry nie myśląc o plecach.”

Teraz Djousse jest skupiony na ostatnim meczu rundy. W niedzielę, w najważniejszym spotkaniu tego sezonu, będzie musiał stanąć naprzeciwko swoich dawnych kolegów z Arki Gdynia. „Jak zawsze dam z siebie wszystko. W Szczecinie czuję się bardzo dobrze. W Pogoni od początku czułem „team spirit”. Jak wygrywamy – to razem, jak przegrywamy – też jesteśmy razem.”